Autor |
Wiadomość |
pawel1990 |
Wysłany: Pią 12:03, 06 Maj 2016 Temat postu: |
|
dzięki :) |
|
|
Terra Alite |
Wysłany: Wto 16:34, 27 Lis 2007 Temat postu: |
|
Tylko i wyłącznie etyka hodowlana. |
|
|
carolinascotties |
Wysłany: Wto 14:35, 27 Lis 2007 Temat postu: |
|
a co z psami, ktore z woli wasciciela nie beda rozmnazane...bo moze byc podejrzenie o choroby, ktore są dziedziczne..?
zastanawiam sie, czy i ilu hodowcow przymyka na to oko... |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 21:50, 12 Maj 2007 Temat postu: Sterylizacja, ciąg dalszy |
|
Postanowiłam dołączyć do grona rozentuzjazmowanych zwolenników i przeciwników sterylizacji, choć (jak widzę) temat już wygasa.
Mam obecnie 10-letnią suczkę jamnika szorstkowłosego. Obecnie nie wystawiana, kiedyś przynosiła mi ogromną satysfakcję wystawową (ponad 40 złotych medali, championaty duże i małe) oraz użytkową (głównie jako pies tropiący, ale i norowiec).
Gdy miała 3-4 lata na trzy kolejne, ważne wystawy (klubówka, jakaś międzynarodowa i poznańska), nakładał się termin cieczki. Po namowie lekarza podałam jej 2 lub trzy razy lek blokujący cieczkę (podobno bez konsekwencji dla zdrowia), który wysterylizował mi farmakologicznie sukę na kolejne 3 lata. Cieczkę odzyskała, gdy miała 6,5 roku. Do tej pory mam ogromny żal do siebie, że do tego dopuściłam, choć i tak nie planowałam szczeniąt.
Ciąże urojone są niemal cechą rasową u jamników. Dwa miesiące po cieczce pojawiają się typowe objawy, które choć u nas niezbyt nasilone (pies nie szykuje gniazda, jedynie znacznie powiększony jest gruczoł mlekowy, ale mleko czasem aż cieknie po podłodze). Te objawy ciągną się bardzo długo, 2-3 miesiące, a więc okre ciszy hormonalnej jest bardzo krótki. W tym czasie gruczoł jest bardzo brzydki, pies wygląda koszmarnie.
Do tej pory nie zdecydowałam się na zabieg, ale kiedy Killer Kocyków (Terra Alitte WALKING ON THE MOON) będzie już z nami i osiągnie wiek męski, na pewno zdecyduję się na zabieg. |
|
|
Terra Alite |
Wysłany: Wto 14:43, 08 Maj 2007 Temat postu: |
|
U mnie do pomocy przy kryciu jestem tylko ja i kocyk (zawsze ten sam, widać na innym nie jest tak intymnie)! |
|
|
elzbieta |
Wysłany: Wto 14:24, 08 Maj 2007 Temat postu: |
|
to fakt przebywałam jakiś czas u Oli na pdwóreczku i w domku i nie zauważyłam ani przez chwilę żadnej zadymy z tytułu rywalizacji o sukę, nie wspomnę że miały jeszcze gościa w postaci mojej suni , jakby nie było obcy pies na podwórku... |
|
|
salux |
Wysłany: Wto 13:48, 08 Maj 2007 Temat postu: |
|
Usiadłam chwilkę przed kompem i czytam ten temat z zainteresowaniem. Nie mam tak wielkiego doświadczenia w szkotach ale od kilku lat hoduję psiaki. Wiem Ze szkoty to nie owczarki czy sznaucery. Nasze szkoty kojcowe...mimo że suczki były z Vice były dziewicami. Przy pierwszych kryciach przebijane miały błony. Pierwsze nasze podejścia do krycia Vice też spełzły na niczym i dopiero sztuczna inseminacja dała efekt. Teraz już nauczyłam sie jak pomóc mu w kryciu naturalnym, choć przy pomocy min 2 osób. Sam sobie nie radzi....
Osobiście nie sterylizowałam nigdy suki ani nie kastrowałam psa(choć jest jeden ze schroniska) bo boję się bądź co bądź ingerencji. Ryzyka nigdy nie wykluczymy w 100% a komplikacje czy też błąd może się zdarzyć nawet najlepszemu wet.
Z nami mieszka 7 suczek i dwa psy-amstaff i owczarek niemiecki. Obecnie dwie sunie mają ..."najgorętszy" okres ruji. Na ten czas panuje u nas ruch rotacyjny w którego to utrzymaniu pomagają nam transporterki. Nasze psy poza wyjazdami na wystawy mają je zawsze otwarte i chętnie w nich śpią, więc zamknięcie ich nie sprawia nam problemu ani płaczu z ich strony. To kolejne ruje i jakoś(odpukać) przechodzimy je spokojnie. Nawet dwa psy o tak silnym charakterze nie prowadzą walk ani rywalizacji. Myślę ze to tez sprawa panowania nad pupilami.... |
|
|
B & P |
Wysłany: Wto 12:17, 08 Maj 2007 Temat postu: sterylizacja |
|
Pod wypowiedziami Terra Allite i Quadrupedium podpisuję się OBIEMA rękami
/szkoda, że nie mam więcej.../ |
|
|
Gość |
Wysłany: Wto 11:39, 08 Maj 2007 Temat postu: |
|
Na ten temat nie mogę podyskutować bo się nie znam i nie mam doświadczenia w tym zakresie. Swoje stwierdzenie oparłam na tym co mi ciągle wpada w ucho i w oko. |
|
|
Terra Alite |
Wysłany: Wto 10:41, 08 Maj 2007 Temat postu: |
|
a-tiramisu napisał: | . A swoją drogą jak bardzo ta rasa musi być spaczona przez człowieka skoro ma problem zarówno z samym "stosunkiem" jak i potem z porodem?? |
Tiramisu, o problemach z kryciem to najczęściej słyszę z opowieści hodowców posiadających w swojej hodowli psy różnych ras...Widać do rozmnażąnia szkotów podchodzą tak samo jak do rozmnażania wszystkich innych ras, a szkot to rasa specyficzna i fakt,że potrzebuje czasami pomocy nie świadczy o problemach prokreacyjnych.
Ciąża ... no cóż , nigdy nie miałam żadnej cesarki nawet wtedy gdy dzieci rodziła moja malutka Jaga...Miałam jeden, jednopłodowy martwy poród, który nie byłby martwy gdyby pan weterynarz który przez całą ciążę brał grube pieniądze za opiekę , dojechał do mnie (na zapakowanie suki ze szczeniakiem urodzonym do połowy było zbyt późno), lub przynajmniej zechciał odebrać jeden z moich 36 telefonów wykonanych do niego po rozpoczęciu porodu (telefonu odwrotnego nie doczekałam się nigdy!!!)!!! Do technika wykonałam jeden, na tyle skuteczny,że wyprowadził sukę z krwotoku po pęknięciu szyjki macicy...Na malucha było niestety za późno!
Tak więc ciąża przynajmniej u mnie to żaden stan chorobowy, ale z możliwością porodu cesarskim cięciem liczę się od pierwszych minut po kryciu!!! |
|
|
Gość |
Wysłany: Wto 8:24, 08 Maj 2007 Temat postu: |
|
elzbieta napisał: | no bo ma praktykę a u mnie co jeden szkot w mieście???? jeszcze go mylą z grubym sznaucerem |
a wiesz, że u Nas to też często sie zdarza: O a co to za rasa, sznaucerek. Ale jakiś taki chyba gruby jest...dobrze mu u Pańcia...
no a po trymowanku to już tak grubo nie wygląda, a wręcz ostatnio coś chudzinka jak na szkota... ale w normie :) ... i już jest jakimś tylko takim dziwnym sznaucerkiem...
sama radość...
a co do Wetów to ja staram się pytać o zdanie kilku jak mogę no i przeglądam fora i sieć, żeby zweryfikować to co oni mówią... no ale póki co, to jestem z naszej opieki weterynaryjnej zadowolony - a ponoć są jeszcze lepsze miejsca, które są ogólnie chwalone, więc nie jest źle (w tym opieka 24h na dobę w klinice)... no ale nie zmieniam bo nasi weterynarze znają psiaka od szczeniaka, można z nimi zagadać, dają dobre ceny i póki co wykazują się kompetencją...
Pozdr. |
|
|
Gość |
Wysłany: Wto 7:27, 08 Maj 2007 Temat postu: |
|
W tym masz stuprocentową rację. Nasz kraj to ciemnogród pod wieeeeloma względami. Oczywiście, że taki system to marzenie, takie schroniska jak w Anglii również. Może trochę się uniosłam ale wszystko co amerykańskie działa na mnie jak płachta na byka, przecież mamy jeszcze całą Europę ... Nic to, u nas trzeba mieć szczęście żeby trafić na dobrego lekarza - to prawda, ale jdnak tacy gdzieś są - pomimo to zawsze trzeba być czujnym. A sterylizację dokładnie przemyśleć! Ale się namądrzyłam w tym wątku ;-) |
|
|
quadrupedium |
Wysłany: Pon 22:49, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
Elu ja mam zawsze umowionego lekarza (czasem 2). W chwili kiedy zaczyna sie akcja powiadamiam lekarza, a pozniej w zaleznosci od przebiegu jade do niego lub nie. Do tej pory nie zdecydowalam sie na poswiecenie jednego szczeniaka dla pozostalych. Wybieram wtedy cesarke. Na wszelki wypadek zorientuj sie gdzie maja inkubator i tlen dla szczeniat.
Terra Alite - :), dziekuje.
a-tiramisu - jestem daleka od wychwalania tego co amerykanskie, podchodze do ich pomyslow z wielka rezerwa. Ale bardzo podoba sie mi, ze kiedy przychodzi nowy pacjent, najpierw jest skanowany chip, jezeli go nie ma - obejrzany czy nie ma blizny po nim, sprawdzony nr tatuazu. Pozniej lekarz sprawdza w bazie czy jest tam taki pies, jesli nie to dopiero zabiera sie za formalnosci. A u nas - sa 2 lub 4 bazy chipow. Maja wielkie braki w aktualizowaniu baz. Weterynarz nigdy nie sprawdzil tatuazu czy chipa. Kiedy pies zostaje znaleziony przez policje czy straz miejska idzie do schroniska bo nie ma jak spradzic czyj to pies.
Zreszta zgloszenie zaginiecia psa policji i strazy miejskiej rowna sie z przyjeciem informacji - jezeli go znajdziemy to bedzie mandat w kwocie 400 zl.
Przezylam to w pazdzierniku ubieglego roku. (Najpierw sprzedalam szczeniaka nieodpowiedzialnej osobie; po 2 miesiacach wrocil do domu w koszmarnym stanie psychicznym, pozniej znalazl nowych wlascicieli ale zdolal sie wymknac z domu przez niedomkniete drzwi; przez tydzien blakal sie po stolicy; znalazl go wlasciciel innego mojego szczeniaka; postanowilam wtedy, ze juz nikomu go nie oddam ale to bylo do chwili kiedy spotkal sie z dziewcza z domu ktorej wyszedl - byl u nich 4 dni a wital sie jakby mieszkal od kilku miesiecy - najpierw wielka zadrosc a pozniej lzy, ze sa dla siebie stworzeni, psiak odblokowal sie dopiero w lutym, sam dobrowolnie polozyl sie brzuchem do gory, ale do dnia dzisiejszego truchleje przed otwarta dlonia, szybka gestykulacja i to co odkrylam przypakiem nogi). Szukanie w Polsce zwierzaka nawet dobrze zabezpieczonego jest prawie niemozliwe.
Taki system informacji zwierzakow, jaki jest w USA jest dla mnie marzeniem.
I tu - tak ten amerykanski pomysl jest dobry. |
|
|
elzbieta |
Wysłany: Pon 22:47, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
no to pozazdrościć... |
|
|
baribal |
Wysłany: Pon 22:42, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
no to i ja dodam swoje 3 grosze...
od roku noszę się z decyzją o sterylizacji mojej szkociej "babci" ale jakoś nic z tego konkretnego nie wynika. Dalej ma cieczki i nieźle mąci w tym moim szkocim gronie. Chłopaki nabardziej za nią szaleją a i z najmłodszą suką nieźle sobie po łbach dają w tym okresie. Ostatnio Zuzia była nawet nietykalska na szyji Aśka pamiętsz, jak ją przepraszalismy za pieszczoty ?
Co do wetów to ja nie mogę narzekać :) ciąża w mojej hodowli równa się stanowi zagrożenia klęską w miejskiej klinice wet :) Wszyscy 4 lekarze są w pogotowiu!!!
Ostatnio się uśmiałam, bo mój telefon, że coś się dzieje spowodował wizytę w domu o 7 rano!!! a od 10 do 14 miałam kierownika w domu na prywatnym porodzie :)
Poza tym sami pamietają, że maluchy trzeba odrobaczyć i zaszczepić !!!
Nie ma to jak hodowla w małej mieścinie.
Stokrotne dzięki za opieke wet moich kochanych lekarzy |
|
|
elzbieta |
Wysłany: Pon 22:39, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
Terra Alite napisał: | Ela , szkot nie szkot...Cesarkę we wszystkich rasach robi się tak samo!!! |
to i ja o tym wiem...ale jak ktoś wychodzi z założenia. że w nocy na telefon to mu sie nie opłaca to już tego nie rozumię, swoja weterynarke mam na codzień na telefon w każdej chwili, nie moge narzekać , diagnozy jak do tej pory trafne, mówię o olbrzymce i jej dzieciach, które prowadziła, na szczęscie poza tym jednym incydentem z Emilką gdzie faktycznie była do dyspozycji całą noc...i pomogła ...ale zawsze jest ale...jeśli się zdecyduję to na pewno w razie W... mogę przynajmniej liczyć na Wrocław i w porę tam dojechać..z polecenia mojej wety...ale to wszystko przede mną...może wcale nie bedziemy rodzić???... |
|
|
Gość |
Wysłany: Pon 22:31, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
Pierwsze słyszę, że rtg najlepiej pod narkozą!!! Nigdy w życiu nawet takiej sugestii nie usłyszałam. Co prawda, też kiedyś usłyszałam przez telefon, że lekarz pracuje tylko do 15:00 ... Ze swojego lekarza jestem zadowolona, jest pod telefonem i przyjedzie o każdej porze dnia i nocy (oby nigdy nie musiał). Ale to też nie jest tak, że mam 150% zaufania, gdzieś tam jednak ta malutka czerwona lampeczka się pali - jak do tej pory paliła się niesłusznie. Ale to raczej wynika z tego, że ja wogóle nie mam za grosz zaufania do ludzi. A tak powracając do tematu to o rozmnażaniu "pastelek" wogóle nie myślę. W odniesieniu do szkota - z tego co słyszę i czytam - ciąża to jedna wielka choroba. A swoją drogą jak bardzo ta rasa musi być spaczona przez człowieka skoro ma problem zarówno z samym "stosunkiem" jak i potem z porodem?? |
|
|
Terra Alite |
Wysłany: Pon 21:52, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
Ela , szkot nie szkot...Cesarkę we wszystkich rasach robi się tak samo!!! |
|
|
elzbieta |
Wysłany: Pon 21:49, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
no bo ma praktykę a u mnie co jeden szkot w mieście???? jeszcze go mylą z grubym sznaucerem |
|
|
Terra Alite |
Wysłany: Pon 21:41, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
Jak sama się nie podejmie to znaczy,że nie ma pojęcia... Moj "technik" jest zawsze tak przygotowany,że w razie potrzeby na ławie w salonie zrobi cesarkę bo wie że u szkota występuje takie ryzyko i zawsze z salą operacyjna do mnie przyjeżdza!
Tośmy doszli od sterylizacji do wystawiania opini weterynarzom... |
|
|